niedziela, 5 września 2010

Polityczna prostytutka nie całuje w usta

Miało nie być politycznie, ale w naszej sprostytuowanej polskiej rzeczywistości nie da się uniknąć takich tematów. Polityczne NEWSY jak podstarzałe i sflaczałe panie lekkich obyczajów rzucają się na przechodniów i głośno krzyczą: Na co masz ochotę kotku? Chodź, dziś promocja, o całe 50 złoty mniej. Są głośne i natrętne, nie dają obok siebie przejść. Tak, polityka to prostytucja. Oddawanie siebie za chęć chwilowego zaistnienia, swoje pięć minut, za kolejny luksusowy dom, samochód. Mało skuteczny sposób na leczenie kompleksów z dzieciństwa, a może jeszcze z poprzedniego wcielenia. Jej gardziel jest głęboka (skojarzenia jak najbardziej na miejscu) i nienasycona. Pożera swoich wyznawców żywcem, a potem lepi ich od nowa ze swoich wnętrzności na swój obraz i podobieństwo. Jak w starym filmie science-fiction pt. "Kosmiczni pożeracze ciał". Politycy to wydrążone w środku plastikowe namiastki ludzi, wykrzykujące "swojsze racje" teatralnymi głosami w stronę skurczonej do mikroskopijnych rozmiarów publiki. Nie na darmo mówi się o scenie politycznej. Aktorzy grają, przedstawienie trwa. Tyle, że w obsadzie nie ma ani jednego żywego i prawdziwego człowieka, tylko drewniane pajacyki. Nie mogę już na to patrzeć, nie jestem w stanie tego słuchać. Wychodzę z tego prowincjonalnego teatrzyku czyli wyłączam telewizor, w radio słucham tylko muzyki.
Czy znacie wiersz Ewy Lipskiej "Egzamin na króla"? Jesteśmy narodem "oprawionym w skórę", a polityczne kukiełki dostają nas w prezencie, który ma być zaspokojeniem ich malutkich dziecinnych i egoistycznych pragnień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaznacz swoją obecność...