niedziela, 7 lutego 2010

Ciasteczko

Po dwudniowym wytchnieniu udało mi się w końcu zeskrobać resztki mułu, który przylgnął do mnie w ciągu minionego tygodnia. Zrzuciłam twardą skorupę i czuję się czysta i lekka jak piórko. Biję pokłony przed zbawczą mocą seksu, nocnych rozmów i wina! Dzięki ci bogini za tę namiastkę raju, możliwość roztopienia się w nicości na ułamek sekundy, a może nawet trochę więcej... Moje meridiany działają teraz bez zarzutu, a energia krąży sobie swobodnie. Jestem nawet w stanie wyobrazić sobie, jak płynie od czubka głowy do stóp i wraca z powrotem. Płynę tak sobie na tej pozytywnej fali, wszystko ma słodki smak nawet tzw. babskie czasopisma są dziś jakby mniej szmatławe. Otwieram jedno, a tam... Kremóweczka, ptyś lub jeśli ktoś woli ciastko z dziurką. Absolutna słodycz i doskonałość. Krągły i wyglądający na naturalny, podlegający prawom grawitacji biust, pupa jak serduszko, długie i toczone nogi, a do tego twarz z przebłyskami inteligencji. Brzmi jak bajka? Też nie mogę w to uwierzyć. W czasopiśmie, w którym zwykle królują nastoletnie anorektyczne wieszaki z kolankami sierotek ktoś odważył się pokazać coś takiego. Toż to prawie pornografia! Lecę z gazetą do mojej drugiej połowy, ta podziela mój wielki entuzjazm. Zauważa tylko, że czar może prysnąć w momencie, kiedy cudo otworzy usta. Nikt jednak tego na razie nie wymaga. Cudo błyszczy na zdjęciach, dodaje mi (mieszczę się tak między 40, a 42) odwagi i pewności siebie. Przemilczałam niestety jeden drobny szczegół. Ciasteczko reklamuje bieliznę wyszczuplającą... Pomińmy jednak to ludzkie zboczenie i skłonność do poprawiania tego, co doskonałe. Viva kobiecość!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaznacz swoją obecność...