piątek, 12 lutego 2010

Szlachetne zdrowie

Kocham naszą ojczyźnianą służbę zdrowia. Uwielbiam kompetentnych, zdecydowanych, nieprzekupnych i empatycznych polskich lekarzy. Przepadam za sympatycznymi i wyrozumiałymi siostrami oddziałowymi. Bardzo wysoko oceniam nasze wykwalifikowane pielęgniarki. Taka wizja istnieje niestety tylko w mojej wyobraźni i żadnym sposobem nie można jej przykroić do rzeczywistości.
Krótka reminiscencja z filmu grozy, w którym ostatnio zagrałam. Drobny pozornie zabieg, po którym kolejnego dnia można iść do pracy, zakończył się prawdziwym horrorem. Dowieziona na najbliższy ostry dyżur przez teściową, zbroczona krwią i ledwie przytomna ze strachu, musiałam walczyć na słowa z chirurgiem idiotą. Jego pierwsze pytanie po wejściu na salę zabiegową brzmiało:"Gzie to pani robiła?". Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że w miejscowości X (a nie Y). Za chwilę tego gorzko pożałowałam. Chirurg z niedokończoną specjalizacją z onkologii wpadł w prawdziwą furię i kazał mi "jechać, tam gdzie mi to zrobili, bo on nie wie, co ma poprawiać". Pluł tak kilka minut, dając wyraz swojej frustracji z powodu niedoceniania go przez otoczenie i przełożonych, zmęczeniu spowodowanemu kolejnym nocnym dyżurem itp. Resztką sił zadałam bardzo celne pytanie: To znaczy, że pan doktor mnie odsyła do X? Zamilkł na chwilę, była to niestety bardzo krótka chwila. Kazał mi podjąć decyzję, ponieważ "on nie wie, co ma robić" i jeszcze "trzeba było przyjść do mnie, ja też robię specjalizację z onkologii". Czyli podsumowując: masz za swoje idiotko. Po tym wydłużonym prologu i mojej decyzji, zabrał się w końcu do pracy. I było to najgorsze 35 minut w moim życiu. Struchlała pielęgniarka nie miała odwagi mnie pocieszać, patrzyła tylko współczująco. Dopiero po wyjściu wielkiego pana DOKTORA, odważyła się powiedzieć: Ty paszkwilu jeden! Nikt nie wytłumaczył mi, co się dokładnie stało. Lekarz nie poinformował mnie, co robić dalej. Znieczulenia użył dopiero na koniec zabiegu. Zaciskałam więc zęby i starałam się nie jęczeć. Może jednak trzeba było wrzeszczeć na całe gardło?
Głęboko współczuję wszystkim chorym, których będzie leczył ten pan. Największą paranoją jest ta jego specjalizacja z onkologii. Jak on chce wyleczyć, choć jedną osobę chorą na raka? Swoją wściekłością, ukrywanym głębokim kompleksem niższości i nadmuchanym ego???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaznacz swoją obecność...