poniedziałek, 19 lipca 2010

Ach, co to był za ślub...

O zbyt wielu rzeczach chciałabym dziś napisać. Jak w pewnej bajce: czuję migotanie, słyszę jakiś dźwięk. Tyle, że migotania i dźwięki dobiegają z różnych źródeł i z trudem mogę je złożyć w płynną falę. Może zacznę od tego, że wychodzenie za mąż tuż po maturze to, moim zdaniem, miks desperacji i głupoty. Skok na główkę do bardzo płytkiej wody, z której wystają ostre kamienie. To poślubne refleksje, po ślubie pewnej znajomej. "Kochali się namiętnie w męskiej ubikacji i przysięgli przed Bogiem miłość wzajemną" - ta piosneczka dobrze oddaje stopień dojrzałości młodej pary. On, chyba ze stresu, nerwowo chichotał w momencie składania przysięgi. Ona przez prawie całą uroczystość miała lekko zacięty wyraz twarzy i nie uśmiechnęła się ani razu. Patrzyłam tak sobie z boku, ukradkiem na jej dziecinną jeszcze buzię i czułam współczucie. Gdzie miejsce na radość i spontaniczność? A miłość? Impreza przypominała dobrze wyreżyserowane przedstawienie. Dobrze, że goście nie poddali się scenarzyście (przepraszam kamerzyście) i ruszyli na parkiet, olewając rolę widzów i podziwia czy, którą im przypisano. Wesele na co najmniej 150 osób. Jedzeniem można by obdzielić sporą głodującą wioskę, alkoholem napełnić koryto rzeki. Tylko po co? Czyją ten ślub miał być uroczystością - gości? Może dymną zasłoną skrywającą brak uczuć, bo miłości między nimi nie dostrzegłam, nawet grama. Czysty show dla rodziny i znajomych, którym koniecznie trzeba się pochwalić. Nie wiem tylko czym. Poza sceną zacznie się życie, czasem słodkie, ale częściej gorzko - słone. Czy tym dzieciom bawiącym się w żonę i męża starczy odwagi i cierpliwości? Życzę im jak najlepiej, ale nie wierzę, że uda im się zbudować coś trwalszego niż domek z drewnianych klocków.

1 komentarz:

  1. Na główkę skaczą niewierzący-nie można bez Boga stworzyć dobrego związku, człowiek jest zbyt słaby. Zawsze uważałam, że wesele jest dla pary młodej, (mam 25 lat) ale moi rodzice przekonują, że dla gości. Widocznie to kwestia pokolenia.

    poezjoholiczka

    OdpowiedzUsuń

Zaznacz swoją obecność...